Sweter dla Ukochanego


Dzisiaj napiszę trochę o pierwszym zrobionym własnoręcznie męskim swetrze. Powstał dla mojego męża i muszę przyznać, że to było spore wyzwanie...
Od początku planowałam, że nie będę korzystać z gotowych wzorów, tylko spróbuję coś sama zaprojektować. Pomysłów miałam całkiem sporo, marzyły mi się plecionki, warkocze, tekstury... Tylko co z tego, skoro na wszystkie szkice, czy próbki, Ukochany patrzył wilkiem. On chciał coś na kształt swojego starego, roboczego swetra. Proste, ciepłe i z długim golfem. No to się poddałam. Wydziergałam klasyczny golf, reglanowy, robiony ściagaczem od góry i bez zszywania. Jedyną ekstrawagancją na jaką się odważyłam jest przekręcanie oczek prawych. Ma to walor nie tylko estetyczny, ale i praktyczny, przekręcone oczka powodują, że dzianina nie rozciąga się za bardzo i trzyma fason. Podoba mi się też, jak wygląda reglanowe dodawanie oczek w takim ściągaczowym ściegu. Projekt został zaakceptowany przez głównego zainteresowanego. Następnym problemem okazały się długości. A to całość była za długa, potem za krótka, a to rękawy były nieodpowiednie... Przyznaję, że chwilami brakowało mi cierpliwości i robótka lądowała na kilka tygodni do kartonika.
Sweter zrobiłam z włóczki Alize Lanagold Classic, na drutach 5,5 mm (więcej szczegółów na moim ravelry). Tego koloru niestety nie ma już w sprzedaży, a jest naprawdę piękny. Głęboka, ciemna zieleń świerkowego boru. W składzie oprócz wełny jest sporo akrylu, ale to była pierwsza włóczka, którą kupowałam w większej ilości. Ja się jeszcze wtedy niewiele znałam na włóczkach, no i szukałam czegoś w miarę taniego. Powstał nawet z niej kiedyś kardigan dla mnie, ale był tak nieudany, że uległ całkowitemu spruciu.
Jestem z tego projektu szczególnie zadowolona. Cieszy mnie, że udało mi się zrobić coś samej, bez szczegółowo rozpisanego wzoru. Podoba mi się też, jak sweter leży na moim Ukochanym. Ale przede wszystkim, puchnę z dumy na fakt, że sweter jest noszony często, a mąż się chwali na lewo i prawo, że to żona mu taki super sweter zrobiła!
To na pewno nie ostatni sweter, który wydziergałam dla męża. Raczej pierwszy z wielu. W szafce czekają już motki na kolejny, wzór też już wybrałam, pierwsze oczka mam zamiar nabrać jeszcze tego lata ;).





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Malachitowy Smok

Catkins

Cloche - niebanalna elegancja