Koralikowe umilacze

Robienie na drutach samo w sobie jest przyjemnością, a śliczne markery na pewno tą przyjemność jeszcze powiększą :). Zdecydowanie od zwykłych markerów-kółeczek, czy spinaczy wolę takie koralikowe, wykonane własnoręcznie. Dobrych kilka lat temu, razem z siostrą bawiłyśmy się w robienie biżuterii, miałyśmy nakupowane mnóstwo koralików i innych niezbędnych do tego półproduktów. Okres ten trwał dość krótko, zabawa nam zbrzydła, wyroby przestały się podobać, ale koraliki zostały... I właśnie dzięki temu mogę sobie tworzyć własne koralikowe znaczniki. Kilka miesięcy temu zrobiłam sobie cztery niewielkie zestawy, ale ostatnio, po obejrzeniu Chmurkowych cudeniek, odczuwałam potrzebę zrobienia kolejnych. Dodatkową zabawą było wymyślanie nazw zestawów (może i niekonieczną, ale niektóre nazwy same się nasuwały ;)).

Markery z Krainy Lodu powstały jako pierwsze:
Te kojarzą mi się z Egiptem, takie Egipskie Łezki (są obecnie w użyciu, pomagają przy tworzeniu swetra z cieplutkiego Andesa - tak jak wstępnie planowałam, na drutach jest Mist):
Fiołkowe:
Tych używałam najczęściej, teraz też są na drutach, razem z Bohus Cardigan, oto zestaw o imieniu zapożyczonym od bizetowskiej Carmen:

Kolejne zestawy powstały w miniony weekend.
Na słodko, markery Toffi:
Kolejny zestaw jest najliczniejszy, w klasycznych kolorach, Cruella:
Delikatniejsze, Muszelkowe (chyba będą moje ulubione!):
Śnieguliczka:
I ostatni zestaw, Bizantyjskie Perły:

Brakuje mi jeszcze jakichś wiosennych zestawów, takich trochę różowych i zielonych... Owszem mam już wystarczającą ilość, niby wcale nie potrzebuję więcej, no ale co z tego?:D

A tak wyglądają króliki zimą 🐰:
Rumcajsa przedstawiłam w pierwszym poście, a teraz zdjęć doczekała się też nasza Jadzia (trochę bardziej mężowa niż moja).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Malachitowy Smok

Catkins

Prosze państwa oto miś...